Kamery mogą wkrótce rozbić kierowców korzystających z iPhone'ów
Kamery, które automatycznie dają mandaty śmigaczom, to stare wieści. Podobnie jak kamery na czerwonym świetle. Teraz Australia bada wykorzystanie kamer do wydawania biletów kierowcom, którzy korzystają z telefonów komórkowych podczas jazdy.
Australia może stać się pierwszym krajem, który zalegalizuje wykorzystywanie samych dowodów fotograficznych w celu egzekwowania przepisów dotyczących rozproszenia uwagi podczas jazdy.
Problem wykracza poza Down Under. Według danych Krajowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. W ciągu dnia około 481 000 kierowców korzysta z telefonu podczas jazdy.
Australijski szef patrolu policji drogowej w Nowej Południowej Walii, zastępca komisarza Mick Corboy, uważa, że odpowiedzią jest więcej technologii. Powiedział news.com.pl „Sposób, w jaki zamierzamy to pokonać, opiera się na dowodach wideo, dowodach fotograficznych i obecnie patrzymy na wszystko, co jest możliwe na całym świecie”.
Kamery zdolne do wykrywania kierowców patrzących na ich telefony są wciąż w fazie rozwoju. Corboy nazywa je „wschodzącymi technologiami”, ale mówi też: „Dość szybko coś ułożymy”.
Cytowany przez robota za jazdę w roztargnieniu
Gdy kamera złapie kogoś, kto wysyła SMS-a i jedzie, wysyłanie mandatu będzie działać w taki sam sposób, jak w przypadku kierowcy przekraczającego prędkość lub przejeżdżającego na czerwonym świetle. Otrzymają powiadomienie o wykroczeniu pocztą, wraz ze zdjęciem ich na gorącym uczynku.
Jeśli okaże się to sukcesem w Nowej Południowej Walii, prawdopodobnie rozprzestrzeni się na całą Australię. Wersja amerykańska jest prawie nieunikniona. Rozproszona jazda jest cały problem.
Apple dodał funkcję „Nie przeszkadzać podczas jazdy” do iOS 11, ale nie ma statystyk dotyczących tego, ile osób z niej korzysta. Po aktywacji wycisza przychodzące SMS-y i powiadomienia, dopóki kierowca nie dotrze do celu.