Za każdym razem, gdy wypuszczany jest nowy iPhone lub iPad, Apple jest krytykowany za to, jak trudno jest nad nim pracować. Wymagane są specjalne narzędzia i wszystko jest sklejone. Wymiana własnego ekranu lub baterii jest prawie niemożliwa.
Ale okazuje się, że firma wyświadcza ci przysługę. Ponieważ naprawa iPhone'a jest zaskakująco niebezpieczna.
Według Washington Post, firmy zajmujące się recyklingiem urządzeń elektronicznych muszą radzić sobie z częstymi pożarami. Jak często? Kaskadowe zarządzanie aktywami, firma zajmująca się recyklingiem e-odpadów, szacuje, że 1 na 3000 obsługiwanych przez nią urządzeń zapala się.
Sprawca litowo-jonowy
Pożary są spowodowane bateriami litowo-jonowymi, które znajdują się w praktycznie każdym gadżecie, w tym we wszystkich produktach Apple, od MacBooków po AirPods.
„Po zmiażdżeniu, przekłuciu, rozerwaniu lub upuszczeniu akumulatory litowo-jonowe mogą wytwarzać to, co branża eufemistycznie nazywa „wydarzeniem termicznym”. dzieje się tak, ponieważ te baterie zwierają się, gdy super cienki separator między ich dodatnią i ujemną częścią zostanie naruszony” – pisze Geoffrey A. Fowler z
Washington Post.Naprawa iPhone'a: nie próbuj tego w domu
Gdyby łatwo było otworzyć iPhone'a lub iPada, oczywiście ludzie by to zrobili. Kupowali ekrany i wymieniali te, które złamali. Albo włożyli nowe baterie. I raz na każde 3000 osób, które to zrobiły, ich urządzenie z systemem iOS stanęło w płomieniach.
W przypadku osoby ryzyko jest stosunkowo niskie. Ale w zeszłym roku analityk branżowy powiedział, że w użyciu jest około 700 milionów iPhone'ów. Załóżmy, że 1 na 100 z nich zostanie naprawiony w domu. Biorąc pod uwagę szacunki Cascade dotyczące prawdopodobieństwa wystąpienia „wydarzenia termicznego”, oznaczałoby to 2300 pożarów.
Pamiętasz Galaxy Note 7? Oczywiście, że tak; to jest telefon Samsung niesławny z powodu wybuchu. Ale czy wiesz, ile z nich faktycznie się zapaliło? W USA było to około 100. Więc gdyby ludzie łatwo i regularnie otwierali swoje iPhone'y, aby przy nich majstrować, problem byłby 20 razy gorszy.
I to prawdopodobnie niskie oszacowanie. Technicy Cascade są doskonale wyszkoleni i wciąż mają elektroniczne gadżety, nad którymi pracują. Szanse na eksplozję akumulatora litowo-jonowego muszą być znacznie większe, gdy cały „trening” osoby szperającej wewnątrz urządzenia polega na obejrzeniu większości jednego filmu na YouTube, po ominięciu nudnych ostrzeżeń o pożarze zagrożenia.
Prawie codziennie pojawiały się doniesienia o tym, że ktoś podpala swój dom podczas pracy na iPhonie lub iPadzie. Będą zdjęcia ofiar poparzeń. Obrazy nagle bezdomnych dzieci płaczących z zimna. A ludzie obwinialiby Apple.
Dlatego Apple robi wszystko, co w jego mocy, aby zmusić Cię do zabrania zepsutego iPhone'a lub iPada do profesjonalisty. To zdecydowanie najlepsze rozwiązanie. Więc nie narzekaj.