Dążenie Steve'a Jobsa do perfekcji było realizowane w najdrobniejszych szczegółach. Dzięki temu stał się ojcem jednych z najwspanialszych produktów i interfejsów w historii komputerów.
Jak wyjaśnia nowa biografia Waltera Isaacsona na temat Steve’a Jobsa, czasami życie może sprawiać mu koszmar. z… typem obsesyjnego, który potrafił zamienić nawet najbardziej przyziemne, pozornie domowe decyzje w szalone, niekończące się debaty.
Przez większość swojego życia Steve Jobs prowadził spartański styl życia, a jego dom nigdy nie był wyposażony w więcej niż najpotrzebniejsze rzeczy: komoda i materac w jego sypialni, stolik do kart i kilka składanych krzeseł w jadalni, gdy przychodzą goście nad.
Ale kiedy Steve Jobs poślubił Laurene Powell i wkrótce został ojcem, Jobs musiał pogodzić się z życiem małżeńskim.
Wybór prostych mebli okazał się jednak nieszczęśliwym zadaniem dzięki obsesji Steve'a na punkcie detali. Na przykład, kiedy przyszedł czas na udekorowanie ich salonu, Steve i Laurene nie mogli dojść do porozumienia w sprawie sofy.
„Rozmawialiśmy o meblach teoretycznie przez osiem lat” – powiedział Powell. „Spędziliśmy dużo czasu zadając sobie pytanie: „Jaki jest cel sofy?”
Obsesja Jobsa na punkcie perfekcji rozszerzyła się również na sprzęt AGD. Według artykułu z 1996 roku autorstwa Przewodowy, Steve i Laurene spędzili więcej czasu na dyskutowaniu, w jakim kraju kupić pralkę, niż większość małżeństw poświęca na dyskusję na temat imienia swojego pierworodnego dziecka.
„Nie mieliśmy bardzo dobrego, więc spędziliśmy trochę czasu na ich oglądaniu” – powiedział Przewodowy współredaktor Gary Isaac Wolf. „Okazuje się, że Amerykanie źle robią pralki i suszarki. Europejczycy sprawiają, że są znacznie lepsi – ale ubrania trwają dwa razy dłużej! Okazuje się, że piorą je około ćwierć ilości wody, a na ubraniach jest znacznie mniej detergentu. Co najważniejsze, nie zaśmiecają twoich ubrań. Używają dużo mniej mydła, dużo mniej wody, ale są dużo czystsze, dużo bardziej miękkie i trwają znacznie dłużej”.
„Spędziliśmy trochę czasu w naszej rodzinie, rozmawiając o tym, jaki kompromis chcemy osiągnąć” – kontynuował Steve. „Skończyło się na tym, że dużo rozmawialiśmy o projektowaniu, ale także o wartościach naszej rodziny. Czy najbardziej zależało nam na tym, żeby nasze pranie było gotowe w godzinę, a nie półtorej? A może najbardziej zależało nam na tym, aby nasze ubrania były naprawdę miękkie i trwały dłużej? Czy zależało nam na zużyciu jednej czwartej wody? Spędziliśmy około dwóch tygodni rozmawiając o tym każdego wieczoru przy stole. Dochodziliśmy do tej starej dyskusji na temat pralko-suszarki. A rozmowa dotyczyła projektowania”.
Powell wydaje się być dość chętnym i chętnym uczestnikiem tych dyskusji, ale myślę, że można śmiało powiedzieć, że tak samo jak większość z nas kocham Steve'a i jest tak wielkim dobrodziejstwem, jak jego dążenie do perfekcji dla całego świata, niewielu z nas chciałoby z nim żyć jego.