Siedząc jak olimpijczycy na patiach lśniących drapaczy chmur, które przebijają samo niebo domu odważnych, wy, Amerykanie, jesteście szlachetni i błogosławione stworzenia, które prawie zawsze dostają najnowsze produkty Apple na długo przed resztą z nas, nieszczęsnych ubogich z najdalszego odbytu Ziemi brzegi.
Na przykład w tę sobotę odpakujesz złoty listek z najnowszej magicznej płyty aluminiowej Apple, iPada; tymczasem tutaj, w Berlinie, w Niemczech, spędzę dzień ukrywając się przed wysychającym europejskim słońcem w mojej rozpadającej się bambusowej chacie. Wiadomości z iPada przez bezprzewodowe radio, które kiedyś dostałem od misjonarza, którego później zjadłem, cały czas kompulsywnie mrugając, żeby muchy nie składały jajek w galarecie mojego oczy.
Mimo to na horyzoncie pojawia się nadzieja dla dziwnie gadatliwych tubylców egzotycznych zagranicznych klimatów, takich jak Kanada, Australia, Azja i Europa. Apple obiecało międzynarodowe wprowadzenie iPada pod koniec kwietnia, a teraz wygląda na to, że możemy mieć datę: 24 kwietnia.
Plotka pochodzi z nieznanej strony iPad w Kanadzie. Ich źródło podało, że pracownikom Apple powiedziano, że 24 kwietnia został oznaczony jako „okres blokady” dla personelu, co oznacza, że nie mogą wziąć urlopu w tym dniu. Jeśli to prawda, oznacza to, że przynajmniej Kanadyjczycy mogą spodziewać się iPada 24 kwietnia…. i może być w stanie zamówić iPada w przedsprzedaży już w tym tygodniu.
Plotkę należy oczywiście przyjąć z przymrużeniem oka, ale data z pewnością zgadza się z tym, co sugeruje Apple. Jeśli chodzi o mnie, to chyba powinienem zacząć kolekcjonować swoje koraliki i skóry u handlarzy, żebym miał zdrapkę na zakup jednego do 24 kwietnia.