Whoa — Apple mierzy się z potężnymi telekomami
Chłopcze, Steve Jobs nie zadziera, prawda. Niezadowolony z jego Zrzut Google, rzuca wyzwanie całej branży telekomunikacyjnej nowym iPhonem VoIP w tle.
Latem możemy nie znać różnicy między połączeniami przez Skype'a a połączeniami w sieci komórkowej AT&T (zakładając, że zasięg 3G nie działa jak schizoidalny uciekinier ze szpitala psychiatrycznego). Wielkie założenie tam). Pomyśl o tym — koniec z liczeniem minut. Koniec z czekaniem na wieczory lub weekendy na długie pogawędki z mamą.
A jeśli na iPhonie nie ma różnicy między gabbingiem przez Skype a gabbingiem przez łącze komórkowe, iPhone ma ogromną przewagę nad innymi urządzeniami przenośnymi bez tej funkcji. Co oznacza, że będą musieli konkurować i w końcu dodadzą tę funkcję – i zaczyna się gra w piłkę Ma Bell; kompletne pandemonium, gdy giganci telekomunikacyjni przemyślą swoją strategię biznesową.
Właściciele kont AT&T z ogromnym limitem minut natychmiast obniżą poziom. Firmy zaoszczędzą setki, tysiące lub setki tysięcy, wyposażając iPhone'y (lub inne podobnie wyposażone urządzenia) pracownikom z ciężkimi nawykami telefonicznymi. Efekt? Prawdopodobnie stopniowe odchodzenie od tradycyjnej komunikacji opartej na komórkach do takiej, w której wszystko — w tym komunikacja głosowa — jest gromadzone razem jako ruch danych.
Kolejna nowość dla Apple, jeśli to, co widzieliśmy dzisiaj, było, jeśli nie pierwszym gwoździem, przynajmniej sporym kawałkiem zamkniętej trumny za dodatkową opłatą, tylko po to, by porozmawiać.