Apple wchodzi w grę reklamową ze swoją siecią iAds, a Jobs twierdzi, że celem są emocje + interaktywność. Chodzi o to, aby programiści mogli bezproblemowo umieszczać reklamy w swoich aplikacjach: po prostu powiedz Apple, gdzie chcesz, a oni sami to wstrzykną. Podobnie, oglądanie ich powinno być bezbolesne: dotknij ich, a rozszerzy się. Nigdy nie zostaniesz przejęty przez przeglądarkę.
Sprzedają reklamy iAds dopiero od ośmiu tygodni i już przyciągnęli ogromną liczbę reklamodawców, w tym Nissana, Citi, Unilever, AT&T, Chanel, GE, Liberty Mutual, State Farm, Geico, Sears, JCPenny, Target, Best Buy, DirecTV, sieć TBS i Disney.” Ogólnie rzecz biorąc, iAds przyniósł 60 mln USD na reklamę i stanowi 48% wydatków na reklamę mobilną w USA w drugiej połowie 2010.
Zademonstrowane reklamy wyglądają co prawda całkiem nieźle. Z pewnością bardziej przypomina interaktywne aplikacje niż stare, zatęchłe banery reklamowe. Są prawie jak miniaplikacje, które w razie potrzeby dynamicznie pobierają się do istniejącego programu. Szczególnie imponujący jest nowy interaktywny Nissan Leaf iAd, który pozwala na interaktywne porównywanie 1 USD paliwa podczas jazdy w pełni elektrycznym Leafem w porównaniu z innymi hybrydami.
iAds prawdopodobnie nie będzie zbyt dobry dla konsumentów — rozpaczam, że dosłownie nie będzie powodu, dla którego programista nie będzie już umieszczał reklam nawet w płatnych aplikacjach, i że zbyt duża część powierzchni ekranu iPhone'a zostanie zajęta reklamami – ale powinna to być gratka zarówno dla Apple, jak i deweloperów biorących udział w iAds ekosystem.