Praca: „Największy marketer wieków” [Raport]
Tylko geniusz marketingowy mógłby zabrać prowadzoną również firmę technologiczną sprzedającą mało znane produkty kilku klientom i przekształcić ją w najfajniejszy przegrany z kultem po wydaniu miliardów dolarów na produkty, które po prostu musieli mieć, aby istnieć. Krótko mówiąc, według AdWeek był to Steve Jobs, „największy marketingowiec wieków”.
W obszernym raporcie na temat tego, co sprawiło, że firma Apple była świetna, publikacja wskazuje na wczesne przekonanie Jobsa, że „potrzebował reklamy, aby stworzyć aurę wokół [produktów]”. Ta wiara w budowanie swoich i-gadżetów w coś więcej niż odtwarzacz muzyki, komputer czy telefon przeniosła się do biznesu, gdzie my często mówi się tu o „efekcie halo”, który skłania konsumentów do wejścia do sklepu w poszukiwaniu MacBooka, a kończy z iPodem lub iPadem, także.
Po nawiązaniu współpracy z firmą reklamową Chait/Day z Los Angeles, Apple zadebiutował na Macintoshu pamiętnym spotem w przerwie meczu na Super Bowl „1984”. Stamtąd Apple podsyciło motyw „my-przeciw-ni” w przyszłych reklamach za pomocą „Think Different”, „Switchers” i „Get a Mac”. Reklamy „stałyby się przedmiotem zazdrości w branży”, pisze AdWeek.
Mimo że do niedawna nie przebijał 10 procent amerykańskiego rynku komputerów osobistych, wizerunek Apple był nieustannie reklamowany przez Jobsa jako walczący o dobrą walkę. Firmy komputerowe zawsze były postrzegane jako złe lub po prostu głupie. Konsumenci, no cóż, widzieli tylko same pozytywy: są elitarną grupą, są częścią tłumu, zawsze przebijając się przez tych wolno myślących fanów PC. Konsumenci pokochali ten wizerunek i te dobre odczucia utrzymywały się, gdy kupowali tradycyjnie nudne urządzenia.
Nic dziwnego, że Jobs był jednym z nielicznych prezesów, którzy mijają publiczność, zauważeni z kwiatami i kartkami.