Zabawa: felietonista „iRate” nie ma iPhone’a
Większość furii nad duża obniżka cen iPhone'a jest przesadzona. Nadal jestem szczerze zdumiony, że Apple zaoferowało 100 USD kredytu w sklepie dla każdego właściciela iPhone'a kto nie korzysta z obniżki ceny o 200 USD. Jest to bezprecedensowe i stwarza niebezpieczne oczekiwanie, że to samo stanie się, gdy Apple obniży cenę produktu.
Ale przynajmniej ludzie, którzy najgłośniej narzekali na decyzję Apple'a na WŁASNE iPhone'y. Nie mogę powiedzieć tego samego o Eugene Robinsonie z Washington Post, który twierdzi, że byłby „iRate” w sprawie obniżki ceny. Gdyby tylko miał jeden.
Tym razem jednak nie spełnił jednej klauzuli w swojej dorozumianej umowie z nabywcami iPhone'a. Rewelacyjna cena miała gwarantować przyzwoity okres ekskluzywności. Przez pewien czas, jeśli kupiłeś iPhone'a, miałeś być przedmiotem zazdrości twoich znajomych. Możliwość pokazania wszystkich fajnych rzeczy, które mógł zrobić, była twoją rekompensatą za to, że iPhone tak naprawdę nie zmienił twojego życia.
Hmm. Tak. Poza tym jest to dość standardowa kolumna typu „Co jest nie tak z dzisiejszym światem?” (Czy wiesz, że technologia tak naprawdę nie rozwiązuje wszystkich problemów życiowych? Albo że ludzie są dźgani nożami i widelcami? I wyzywać się nawzajem jak dork?). Ale w pewnym momencie musiał zmienić kierunek — trudno jest przewodzić sprawie, gdy nie jesteś jej częścią.
Przez Odważna kula ognia.