Pijany pracownik strzela do serwera, zabija karierę
Dziś kolejna opowieść o dramatycznym, satysfakcjonującym – ale niestety nielegalnym – sposobie zakończenia kariery: wyjść na piwo po ciężkim dniu pracy, a potem wrócić z bronią i strzelać do firmowego serwera.
Pracownik firmy hipotecznej w Salt Lake City rzekomo się upił, otworzył zwolnioną pracę na komputerze swojej firmy serwer z automatem kaliber 45, a następnie powiedział policji, że ktoś ukradł jego broń i spowodował… szkoda.
Często odczuwałem tę potrzebę, ale bez posiadania broni palnej ani chęci pójścia do więzienia, musiały wystarczyć subtelniejsze metody sabotażu.
Raport z Trybuna Słonego Jezioratrwa:
Prokuratorzy hrabstwa Salt Lake twierdzą, że Campbell wezwał policję późno w sierpniu. 12, twierdząc, że mężczyzna ukradł jego broń i wystrzelił na serwer komputerowy o wartości 100 000 USD należący do RANLife Home Loans.
Jednak śledczy twierdzą, że Campbell pił tej nocy na koncercie Twilight w Pioneer Park ze współpracownikiem, a potem wrócił do swojego biura i zastrzelił serwer.
Przypuszczam, że to jeden ze sposobów na wyjście z kredytu hipotecznego. Oczywiście cały incydent mógł być również źle zrozumianym przypadkiem Windows Rage…
Aktualizacja: Leander i ja zgadzamy się, że nie przydarzyłoby się to serwerowi Mac. Administrator Apple zamiast tego strzelałby do komputera swojego menedżera w drodze do wyjścia! ;)
[przez SlashDot]