Philip Schiller, starszy wiceprezes Apple, a ostatnio publiczna twarz firmy na wydarzeniach związanych z wprowadzeniem produktów i przemówieniach na konferencjach, jest na fali. W rzeczywistości niektórzy mogą dojść do wniosku, że zastąpił znaczną część działu PR firmy Apple, biorąc pod uwagę prasa, którą ostatnio otrzymał za osobiste rozwiązywanie problemów z mocno oczernianą aplikacją iTunes Sklep.
Najpierw oczywiście pojawił się jego obszernie przedrukowany e-mail z odpowiedzią na Johna Grubera z Daring Fireball: prostowanie blogera w łańcuchu wydarzeń związanych ze ścieżką Ninjawords aplikacji słownikowej na iPhone'a do zatwierdzenia przez App Store.
I chociaż Schiller nie odpowiedział – o ile nam wiadomo – osobiście na bardzo publiczne porzucenie iPhone'a, zrobił skontaktować się osobiście do Stevena Franka, cenionego dewelopera i współzałożyciela firmy Panika, który wcześniej zrobił jego własne frustracje z Apple i App Store publicznie znanym.
Kiedy był Człowiek w Apple Steve Jobs był znany z tego, że od czasu do czasu wysyłał ludziom osobiste e-maile sposób na uwagę opinii publicznej i, częściej niż nie, zdobycie Jobsa i Apple nieocenionej uwagi i dobra promocyjnego Wola. Była to jedna z metod, dzięki której firma osiągnęła swój obecny status jednej z dwóch lub trzech technologii
największe potęgi marek zachowując poczucie bycia mniejszym niż w rzeczywistości, bycia osobistym i przystępnym, nawet jeśli w rzeczywistości nie było.Kontynuację strategii przez Schillera należy postrzegać w każdym razie jako dobry znak, wskazówkę, że, jak napisał w e-mailu do Franka, „słuchamy waszych opinii”. I chociaż, jak napisał Frank o swojej rozmowie z Schillerem, „technicznie nic konkretnego nie zmieniło się w widoczny sposób”, Dobra wola kultywowana przez Apple jest nieoceniona, gdy starszy wiceprezes osobiście kontaktuje się z osobami, które publicznie narzekają na Spółka.
Ostatnimi, najlepszymi słowami w tej sprawie mogą być także słowa Franka: „komunikacja rozwiąże ten problem – a nie milczenie”.